A co jeśli rozwijamy nie te umiejętności co potrzeba?
Wspieram rozwój menedżerów (i nie tylko) od wielu lat. Czasem są to szkolenia jednorazowe, a czasem programy rozwojowe, które trwają kilka miesięcy. Oczywiście bardziej satysfakcjonujące są te drugie, bo mam okazję zobaczyć jak ludzie się zmieniają Korzystają z narzędzi, zmieniają swoje nastawienie, budują nowe wzorce i postawę. A ich zmiana motywuje mnie, ponieważ nadaje sens mojej pracy ?.
Ciekawy jest dla mnie fakt, że tyle osób „bierze dla siebie” zupełnie coś innego. (Czasem po latach dowiaduję się, że szkolenie było fajne, ale najważniejsze było takie jedno zdanie, które sprawiło że ktoś zmienił zupełnie swój sposób myślenia!)
Jednak rozkład Gausa pojawia się także na szkoleniach. Nawet jeśli nie widać tego podczas spotkania (bo wszyscy wyglądają na zaangażowanych), to widać to po efektach.
Rozmawiam też z szefami działów HR, dyrektorami, prezesami, którzy nie zawsze w pełni są usatysfakcjonowani efektami szkoleń (oczywiście nie tych prowadzonych przeze mnie ?, ale w ogóle).
Oczywiście jest wiele przyczyn takiej sytuacji, od niesprawdzenia potrzeb szkoleniowych, przez kiepski warsztat trenera, po brak rozwiązań systemowych w organizacji, które wzmacniałyby efekty szkoleń.
Ale dzisiaj chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat, który mnie poruszył ostatnio. Także związany z rozbieżnością pomiędzy oczekiwaniami a efektem.
Taka sytuacja:
Firma X, produkcyjna. Średni staż menedżerski pracowników – 8 lat. Cztery lata temu zmienił się dyrektor zarządzający i wprowadził nowe zasady pracy co pozwoliło firmie zwiększyć trzykrotnie produkcję. Dyrektor wprowadza także zmiany dotyczące sposobu zarządzania – zwiększa samodzielność i odpowiedzialność pracowników niższego szczebla.
I tu zaczynają się problemy. Menedżerowie mają z tym poważny problem. Zarówno
z przejęciem odpowiedzialności jak i tym by ją delegować w dół. Przeszli wiele szkoleń menedżerskich, uczestniczyli w coachingach. I dalej efekty nie są takie jakich by oczekiwano.
Zapewne nie jest to odosobniona sytuacja. W wielu firmach tak się dzieje:
Mamy ludzi z określonymi kompetencjami, nawykami. W firmie następuje zmiana. Prowadzone są szkolenia rozwijające umiejętności bardziej dopasowanych do obecnej rzeczywistości. Ludzie wiedzą że powinni zmienić swój styl pracy. Na szkoleniu widać, że już potrafią – inaczej stawiają cele, wiedzą jak delegować. Potrafią udzielić informacji zwrotnej i konstruktywnie zareagować na błędy. A potem przychodzi stres, presja. I nagle jakby tych szkoleń nie było! Ludzie wracają do starych nawyków. Przechodzą w tryb automatyczny. Znowu pojawiają się zachowania niepożądane.
Ale nie wszyscy. Część osób nadal dobrze sobie radzi. Co różnicuje?
I tu docieramy właśnie do sedna sprawy. Czyli do odporności psychicznej.
Autorami koncepcji są Doug Strycharczyk i Peter Clough. Definiują oni odporność psychiczną jako:
Na odporność psychiczną składają się 4 czynniki:
- kontrola/ poczucie wpływu, że kontrolujemy swoje życie;
- zaangażowanie – wytrwałość w realizacji zadań;
- wyzwania to dostrzeganie szansy w trudnościach;
- pewność siebie – to… pewność siebie ?. Wiara w swoje możliwości.
Część elementów związanych z odpornością na pewno pojawia się na szkoleniach menedżerskich:
- rozumienie sensu działania, stawianie celów, dzielenie celów na zadania – jest ściśle powiązane z zaangażowaniem.
- Uczenie się na błędach, wyciąganie wniosków, najlepsze praktyki – wiąże się z postrzeganiem wyzwań, trudności jako szansy
- Rozwijana też jest pewność siebie – menedżerowie uczą się prezentacji, autoprezentacji, zwiększają świadomość swoich mocnych stron.
Jednak na szkoleniach menedżerskich często koncentrujemy się głównie jak menedżer ma traktować pracowników. Jak pracować nad nastawieniem wobec innych, jak innym stawiać cele, jak stawiać wyzwania… Nawet jeśli są moduły, dotyczące tego jak samemu sobie poradzić z presją, to są przy okazji, nie stanowią trzonu szkoleń.
To prawda, że im menedżer ma wyższe umiejętności, tym lepiej radzi sobie z wyzwaniami, jest bardziej pewny siebie i tak dalej. I jednocześnie…
I jednocześnie przypomina mi coś co powiedziała dyrektorka HR w zaprzyjaźnionej firmie:
Pamiętacie jeszcze definicję odporności psychicznej? Radzenie sobie z trudnościami, niezależnie od okoliczności!
To oznacza, że umiejętności menedżerskie dyrektorzy posiadają.
Ale wygląda na to, że nie posiadają, wystarczającym stopniu odporności psychicznej, która pozwoliłaby im na wykorzystanie tych umiejętności bez względu na okoliczności.
Czy odporność psychiczną można wzmacniać, rozwijać?
Jak się domyślasz, odpowiedź brzmi TAK (inaczej cały artykuł byłby bez sensu, po co zajmować się czymś, czego nie można zmienić?
Kto ma wysoką odporność psychiczną?
Badania nad odpornością zaczęły się od badań sportowców. Ci, którzy osiągają najwyższe wyniki okazali się również tymi, którzy mają ją najwyższą.
Okazuje się także, że osoby zajmujące najwyższe stanowiska w firmie mają najczęściej wysoką odporność psychiczną. Inaczej by tak wysoko nie zaszli…
Wysoki poziom tej cechy ma wiele zalet – ludzie bardziej racjonalnie podejmują decyzje, są w stanie analizować wiele informacji naraz, nawet pod presją i w stresie.
Ma też pewne wady – takie osoby mogą być mniej tolerancyjne dla tych, którzy mają niższą odporność, szczególnie gdy oczekują wysokich kompetencji.
A propos. Przeciwieństwem odporności psychicznej nie jest słabość psychiczna, ale wrażliwość.
Co lepsze – mieć wysoką odporność czy wysoką wrażliwość?
Prawidłowa odpowiedź brzmi: to zależy.
Kim jesteś? Jeśli jesteś artystą, twórcą – to raczej będzie ci bardziej zależeć na wrażliwości.
Ale jeśli jesteś menedżerem, handlowcem, specjalistą – pewnie docenisz wysoką odporność.
Jak rozwijać odporność psychiczną?
To cała praca, związana ze zmianą nawyków, tworzeniem nowych nawyków myślenia. Nie wzmocnisz swojej odporności w jeden dzień, tak jak nie zbudujesz masy mięśniowej idąc raz na siłownię. Gdybyś jednak chciał/a już jedną rzecz wprowadzić, możesz skorzystać z rady autorów książki i… założyć sobie gumkę recepturkę na nadgarstek. Za każdym razem gdy złapiesz się na negatywnej myśli – co i jak dramatycznie ci się może nie udać, strzelasz sobie gumeczką w nadgarstek. Głupie? Może głupie. Ale skoro działa, to nie tak bardzo….
W następnym odcinku o moim ulubionym elemencie odporności psychicznej czyli kontroli – emocji i życia.
Agnieszka Lipka, Licencjonowany konsultant testu MTQ48 (badającego siłę i odporność psychiczną)