Algorytmy. Kiedy mniej myśleć
Czytam dużo, ale… niestety potem niekoniecznie wszystko pamiętam. I jedną z rzeczy, za którą cenię czytnik ebooków, jest możliwość robienia notatek.
I można poznać na ile książka była dla mnie ważna po ilości zaznaczeń. A w tej książce notatek mam całkiem dużo. Są ciekawostki – Czy wiesz, że słowo algorytm pochodzi od nazwiska perskiego matematyka Musy al-Khwarizmiego (al-Chuwarizmiego), autora podręcznika z IX wieku o technikach liczenia?
No może ta informacja nie jest najbardziej przydatna w życiu, ale rozumienie i stosowanie innych zasad, proponowanych w książce Algorytmy. Kiedy mniej myśleć, Briana Christiana i Toma Griffithsa, może naprawdę uprościć życie.
Dla kogo jest ta książka? Dla ludzi, którzy mają dużo zadań i podejmują wiele decyzji. Też dla osób, które są nadmiernie perfekcyjne i powinny czasem sobie odpuścić i nawet chciałyby to zrobić, ale potrzebują naprawdę przekonującej, żeby nie powiedzieć, perfekcyjnej metody, żeby wiedzieć co mogą sobie darować. No i dla tych, którzy są po prostu ciekawi i chcą znaleźć rozwiązania.
Na przykład receptę – jeśli chcesz zatrudnić sekretarkę, albo znaleźć wybrankę lub wybranka serca, zastosuj regułę 37%.
Albo dowiedz się o teorii optymalnego stopowania, którą zajmuje się problemem wyboru momentu działania, kiedy jeszcze ciągle powinniśmy zbierać dane, analizować decyzje, a kiedy już powinniśmy przestać myśleć a zacząć działać.
Albo o prawie Laplaca, które pozwala ocenić prawdopodobieństwo wystąpienia jakiejś sytuacji na podstawie dokonanych obserwacji.
Autorzy rzucają też interesujące światło na znane Ci być może badania Waltera Mischela nad silną wolą dzieci, które oparły się piankom Marshmallows. Bo może chodzi nie tylko o samokontrolę, ale też o przekonanie, że inni są wiarygodni…
Piszą też tym co się dzieje, gdy zastosujesz dysfunkcyjne parametry realizacji, więc to książka przydatna specjalistom i menedżerom w firmach. I… rodzicom w domach ?.
Autorzy piszą też o tym kiedy jeszcze powinniśmy eksplorować, czyli pozyskiwać dane a kiedy już eksploatować, czyli korzystać z tego, czego się dowiedzieliśmy.
Dzięki wiadomościom z tej książki możesz się też nieco pozbyć wyrzutów sumienia, że z wiekiem masz mniej przyjaciół. To takie trochę nawiązanie do eksploracji – kiedy jesteś młodą osobą, chcesz mieć jak najwięcej znajomych, bo ciekawe jest poznawanie nowych ludzi. Ale gdy jesteś coraz starszy/starsza, to jednak ograniczasz te kontakty, bo wolisz koncentrować się na najbardziej znaczących osobach. To dlatego, że nie masz już za dużo czasu na nieuchronne rozczarowania, jakie wiążą się z poznawaniem nowych ludzi. W końcu nie wszyscy okazują się fajni, nie?
Dzięki tej książce też mniej się denerwuję gdy czegoś zapominam, nie jestem w stanie przypomnieć sobie jakiegoś nazwiska czy nazwy. Nie chodzi tylko o to, że mój mózg się starzeje. Po prostu mam wielki magazyn pamięci. I przeszukanie danych nieco trwa. Bo – jak piszą autorzy – bez względu na to jak dobry jest model organizacyjny, konieczność przeszukania większej grupy elementów, zawsze zabiera więcej czasu. Problem nie polega na tym, że zapominamy, ale że pamiętamy.
Książką wpisuje się też w modny nurt porad dotyczących planowania czasu. Osobiście mam problem z planowaniem czasu. Nie, właściwie nie mam problemu z planowaniem. Mam problem z realizacją planów. I tu pojawia się ważna zasada – zacznij od rzeczy, które zajmują najmniej czasu!
Zalecenie: podziel wagę każdego zadania przez czas konieczny do jego realizacji, a potem wykonuj pracę w kolejności od największej ważności na jednostkę czasu. Jasne, że nie zawsze można to idealnie określić, ale chodzi o to, żeby zadaniu, które zajmie ci dwa razy więcej czasu nadawać wyższy priorytet, tylko gdy jest przynajmniej dwa razy ważniejsze.
W dużej części książka odnosi się do procesów informatycznych, pokazując ile mają wspólnego z codziennym planowaniem, myśleniem, działaniem ludzi, którzy zajmują się zupełnie innymi dziedzinami.
Jest napisana w bardzo dobry sposób. I wciąga. Kiedy przygotowywałam się do recenzji tej książki, zajęło mi to więcej czasu niż planowałam, ponieważ na nowo wciągała mnie, przypominałam sobie kolejne istotne fragmenty. Najpierw wciągnął mnie znowu rozdział o migotaniu i szamotaniu. A potem o przyhamowaniu.
Więc teraz już przyhamowuję, bo jeśli już zaciekawiła Cię ta książka, to nie ma co przedłużać recenzji. A jeśli do tej pory jeszcze Cię nie zainteresowała, to przecież i tak już pewnie nie słuchasz tego co mam do powiedzenia! A ja idę ją sobie przeczytać jeszcze raz.
Do zobaczenia ?, usłyszenia ? i przeczytania ? w kolejnym odcinku! ??
Agnieszka Lipka